Ateny w 5 dni – 30.04 -04.05.2017

Wieczorny widok na Akropol ze Wzgórza Filopapusa

Ateny w 5 dni – 30.04 – 04.05.05.2017

Widok ze Wzgórza LikavitosWidok ze Wzgórza Likavitos

Natura dała nam dwoje oczu, dwoje uszu, ale tylko jeden język po to, abyśmy więcej patrzyli i słuchali, niż mówili. 
Sokrates

Jest to idealny powód, dla którego postanowiliśmy stworzyć właśnie ten blog. To pierwszy wpis, choć nasza ostatnia podróż 🙂

Wieczór tuż po przylocie….

Wybaczcie, ale to była nasza pierwsza podróż „droższymi” liniami i nie sposób o tym nie wspomnieć. A właściwie o szczęściu Bartka. Dzień przed wyjazdem, po odprawie on-line na stronie KLM, zadzwonił miły Pan z Customer Service i poinformował, że jest mu bardzo przykro ale mają tzw. overbooking i czy nie będzie problemu jak polecimy liniami Lufthansa. Oczywiście zaproponował odszkodowanie, które zwróciło połowę kosztów przelotu, a godziny były zbliżone do tych co mieliśmy zarezerwowane. Nie ukrywam, że nam to bardzo pasowało. Dodatkowo na pokładzie Lufthansy same posiłki – obiadek, piwko, przekąska, piwko, winko.

samolotowy obiadekObiad na pokładzie Lufthansy w samolocie z Frankfurtu do Aten

Więc korzystaliśmy na maxa 🙂 W drodze powrotnej, już powrót KLM, ale także miła obsługa, ta sama stewardesa, która także nas zapamiętała i smaczne śniadanko: bułeczka zapiekana z omletem, a za drugim razem ciasteczko. Już chyba wiem, dlaczego ludzie płacą „większą” kasę za bilety 🙂

A teraz do tematu…

Do Aten wybraliśmy się w weekend majowy (5 dni). Pierwszy wieczór spędziliśmy na wieczornym zwiedzaniu miasta, trochę wałęsając się po uliczkach i analizując nasz główny plan zwiedzania. Na pierwszy ogień wybraliśmy Plakę. Pięknie oświetlona, gwarna i mimo, iż okres wakacyjny jeszcze nie był w pełni, mijali nas turyści a Grecy zachęcali do odwiedzenia tawern. I tak oto za namową jednego trafiliśmy do przepysznej Estia Taverna . Po 5 dniowym pobycie wiemy już, iż podczas oczekiwania na danie, normą jest upominek „od firmy” na początek (zazwyczaj chlebek/pita z pastą oliwkową) i na koniec uczty (kieliszek retsiny lub muskato). Na początek warto oczyścić sobie kubki smakowe uzo, pod warunkiem, że nie jesteście kierowcą auta;)
Nasze mieszkanko mieściło się w dzielnicy Victoria, mimo wielu wpisów i opinii przereklamowane pod kątem „niebezpiecznych” mieszkańców. Zdecydowanie stwierdzamy: świetna lokalizacja, bezpieczne i przyjazne miejsce! Dookoła pełno piekarń, całodobowy kiosk, sklepy, kafejki, a od 10.00 czynne lokale, gdyby ktoś chciał zjeść coś więcej niż świeżą słodką bułeczkę lub własnoręcznie zrobione śniadanie.

Dzień 2

1 maja, podobnie jak w Polsce jest dniem wolnym od pracy. Dlatego nie warto planować zwiedzania muzeów, cmentarzy, etc., ponieważ wszystkie są zamknięte. My wybraliśmy się na free tour o 10.00. (link do tour’u z którego my skorzystaliśmy – The Walk) Spotkanie miało miejsce niedaleko pchlego targu na Thissio (w pobliżu małego kościółka). Była to świetna decyzja, ponieważ pierwszego dnia dowiedzieliśmy się o historii Aten, poznaliśmy główne miejsca, a przewodnik (Alexandros – pozdrawiamy!) był ewidentnie fascynatem! Pokazał nam swoje ulubione miejsca, przypomniał style architektoniczne, ale po kolei…
Piesza wycieczka trwała ok 3 godzin. Przeszliśmy się placem Abisyńskim, wzdłuż pchlego targu, gdzie rzemieślnicy i handlarze rozkładali właśnie swoje stoiska. Widocznie oprócz niedziel, targ trwa także w święta (na nasze szczęście!). Przeszliśmy wzdłuż klimatycznej uliczki Adrianou. Po drodze przewodnik zapoznał nas z magiczną mocą lauru. Zapach i wygląd drzewa jest piękny, do tej pory widziałam liście jedynie w wersji suszonej dodając je do zupy. A tu Alexandros mówi nam, iż nimfa Dafne, uciekając przed zakochanym w niej Apollinem, na swą prośbę została zamieniona w drzewo laurowe. Ponadto silny zapach liści odstrasza wiele stworzeń, uciekają przed nimi m.in. karaluchy i mole. Ot, taka ciekawostka. Następnie wybraliśmy się na Wzgórze Filopapusa, z którego rozciąga się piękny widok na Ateny i Akropol, także wieczorem.

Widok ze Wzgórza FilopapusaWidok na Ateny ze wzgórza Filopapusa

Polecamy wybrać się tam wieczorową porą wraz z winkiem w torbie, z chustką lub czymś od wiatru. Wejście na wzgórze jest bezpłatne i wolnym tempem zajmuje ok. 30 minut. U stóp wzgórza znajduje się „więzienie Sokratesa”, a na szczycie – pomnik rzymskiego senatora i konsula.
Na koniec przewodnik wysłała nam listę miejsc, które warto zobaczyć w wolny dzień – (więcej w co warto wiedzieć na końcu wpisu). Niestety na strajk mieszkańców nie zdążyliśmy, choć na wzgórzu niosły się z dołu odgłosy i nawoływania ludzi. Podobno naprawdę warto to zobaczyć!
Kolejnym punktem był plac Syntagma, gdzie mieści się Parlament (dawny Pałac Ottona). Ma tam miejsce zmiana warty przy Grobie Nieznanego Żołnierza, która odbywa się o każdej pełnej godzinie. Cóż to za spektakl! Z tak poważnej sytuacji, tylko Grecy mogli zrobić parodię, naprawdę polecamy. Dla zainteresowanych: uroczysta zmiana warty – w każdą niedzielę o godz. 11.00. Można przybyć z lekkim wyprzedzeniem, można śmiało kręcić i robić zdjęcia. Warto doczekać do końca, mimo, iż rozchodzą się ludzie. Ceremoniał ustawiania i poprawiania wartowników jest przedni. A na koniec oczywiście możliwość zrobienia bezpłatnego zdjęcia, ale tylko podchodząc do pierwszego schodka. Będąc tam, wiedzieliśmy tylko tyle, że taka zmiana warty jest, warto ją zobaczyć, być wcześniej, aby zarezerwować sobie dobre miejsce, a żołnierze Greckiej Gwardii Prezydenckiej są specjalnie selekcjonowani pod względem wagi, wyglądu i wzrostu. Po powrocie doczytaliśmy już (jak się domyślaliśmy), iż wszystko ma swoją symbolikę: „Strój, który składa się z czapki z długim pomponem,  haftowanego uniformu, spódniczki posiadającej 400 plis, symbolizującej 400 lat tureckiej niewoli, kremowych getrów z frędzlami oraz podkutych butów z pomponami. Podczas wojny z Turcją pompony były miejscem chowania małych noży, a czapka jednoznacznie nawiązuje do tureckiego nakrycia głowy.  Z kolei szeroki skórzany pas, to oznaka męskości oraz schowek na pieniądze. Każdy element stroju ma swoją symbolikę, a ruchy żołnierzy są tak zaplanowane, by maksymalnie eksponować poszczególne części stroju. Paradny krok, łudząco przypominający Akademię Głupich Kroków, w rzeczywistości też ma swoją symbolikę, a zwłaszcza ruch podniesionej do góry nogi, komunikujący kopniaka skierowanego w stronę dawnego tureckiego najeźdźcy, zakończonego „strzepnięciem wroga z buta”.” (źródło: http://www.krajoznawcy.info.pl/grecki-kryzys-i-honorowa-zmiana-warty-39733). Jak dla nas krok przypomniał raczej przygotowującego się do galopu konia. Polecamy.

Link do filmu na youtube

Po free tour udaliśmy się do Anatiofiki, ulokowanej obok Akropolu, w pobliżu Plaki urzekającej części miasta. Naprawdę polecamy! Historia tego miejsca głosi, iż zbudowane w stylu wyspiarskim białe wąziutkie uliczki i schodki, którymi spacerując, można przez przypadek zawitać do czyjegoś domu, zostały wybudowane przez budowniczych przybyłych z wyspy Aegean. Przybyli oni do Aten w połowie XIX w., aby zbudować Pałac Ottona. Tęskniąc za rodzinnym domem, stworzyli sobie coś na kształt swojej małej ojczyzny, która nas po prostu urzekła. To było też ostatnie miejsce, gdzie wypiliśmy zimne piwko w knajpce w ciągu dnia, podczas naszych Ateńskich spacerów. Zdecydowanie polecamy, kupić piwko w kiosku i spokojnie wypić w pobliskim parku, których jest wszędzie pełno. Delektując się smakiem, nabrać sił na dalszą podróż i wyruszyć w dalszą drogę 🙂
Jako, że wszystko było pozamykane, udaliśmy się w podróż metrem do Portu – Pireus, największego greckiego portu i miejsca wielkich cumujących statków. Tak naprawdę, może iż był to 1 maj, ale oprócz spaceru, krótkiego wejścia do portu i obejrzenia z daleka kilku statków nie zobaczyliśmy więcej. Ale truskawki kupione od ulicznego sprzedawcy były pyszne, a wizyta w małym kościółku, mimo kobietki stojącej przy wejściu zbierającej do puszki „wejściówki” była przyjemna. (Wejście kosztowało symbolicznie 1 euro, o czym dowiedzieliśmy się przy wyjściu, gdy Bartek wrzucił 5. Już wiedzieliśmy skąd dostaliśmy 5 biletów:)).Po drodze rzuciliśmy okiem na niezbyt okazały piłkarski stadion. Ale byliśmy i widzieliśmy Pierus 🙂

Port w Piruesie - wyjątkowo pusty ze względu na Święto 1 MajaPort w Pireusie – wyjątkowo pusty ze względu na Święto 1 maja

Po powrocie metrem z Pierusu udaliśmy się na pierwszy cmentarz w Atenach (okolice Pangrati). Wejście jest bezpłatne, mimo iż był to 1 maj kompleks (bo jego ogrom jest na prawdę imponujący) był otwarty. Zadbane i robiące wrażenie miejsce.

Pierwszy Cmentarz w Atenach

Wieczorem tym razem udaliśmy się na obiadokolację …. Smacznie, tanio, ale szału nie było.

Dzień 3

Mieliśmy wstać wcześnie, a wyszło ja zwykle, tym bardziej, że Bartek wychodząc rano po pieczywo wypatrzył w pobliżu naszej ulicy prawdziwy grecki targ! Cóż to było za przeżycie, zero turystów, „sami swoi”. Typowy rynek ciągnący się długą nicią wzdłuż ulicy. A tam: świeżo wypiekane souvlaki (szaszłyki, a my dopiero co po śniadaniu!), świeże ryby, zioła (koniecznie zaopatrzcie się w oregano, jest mega aromatyczne i naprawdę smakuje inaczej, Grecy dodają je chyba do wszystkiego), ubrania, buty, obrusy. Po tej wizycie udaliśmy się po bilety pod Akropol, a tam kilometrowa kolejka. Szkoda nam było czasu, więc wybraliśmy się na Stadion Panathinaiko. Bilet kosztował 5 euro/os., z przewodnikiem na szyi zwiedziliśmy ten powstały w 330 r.p.n.e. obiekt. Jest na prawdę imponujący. Pod trybunami znajdują się tunele i niewielkie muzeum. Jest bezpłatna możliwość robienia zdjęć.

Małe muzeum na Stadionie Panathinaiko
Małe muzeum na Stadionie Panathinaiko

Stadion PanathinaikoPanorama Stadionu Panathinaiko

Po wizycie na stadionie, szybkie zimne piwko w parku i w drogę. Tym razem kierunek Wzgórze Likavitos. W drodze na autobus przeszliśmy obok trzech ciekawych budynków uniwersyteckich: Akademii Sztuki, Biblioteki Narodowej i Budynku Uniwersytetu. Te połączenie starożytności ze współczesnością miejskiego życia naprawdę robi wrażenie. Jest to chyba dla nas najbardziej urzekające w Atenach, i wbrew pozorom to połączenie naprawdę jest udane.
Wysiadając z autobusu na najwyższe wzgórze ateńskie dotarliśmy piechotą spacerkiem ok 30 minut. Nie widzieliśmy kolejki, o której tyle czytałam na forach, może szliśmy inną stroną, ale wejście i zejście jest bardzo lekkie i przyjemne, mimo upału nie zajmuje dużo czasu. Wychodząc z przystanku szliśmy miejskimi schodkami pod górę po drodze zaopatrując się w pomarańcze (dla mnie wyglądające jak mandarynki ) rosnące na pobliskich drzewach. Kilka udało nam się nawet przewieźć w naszym podręcznym bagażu. W starożytności na szczycie wzgórza znajdowała się świątynia poświęcona Zeusowi, dziś znajduje się tam mały kościółek Agios Georgios oraz restauracja, w której na szybko spróbowaliśmy pity na wynos (polecamy, mają też pysznie wyglądające lody).

Droga na Wzgórze LikavitosDroga na Wzgórze Likavitos

Po wspinacze zrobiliśmy kolejne podejście pod Akropol, tym razem z myślą, że kupimy jedynie bilety. Alexandros powiedział nam, iż Akropol najlepiej zwiedzać po godzinie 12.00 lub 15.00, wtedy są najlepsze widoki. A była już 17.00. Tym razem udaliśmy się do miejsca z kasami od strony podnóża Wzgórza Filopapusa (nie od strony stacji metra), a tam zero kolejek. Zakupiliśmy bilety po 30 euro/os. Koszt biletu oprócz zwiedzania samego Akropolu obejmuje także bilety do pięciu innych miejsc: Świątyni Zeusa Olimpijskiego, Rzymskiej Agory i Agory Ateńskiej, Biblioteki Hadriana, Cmentarza Kerameikos oraz Liceum Arystotelesa (którego już nie udało nam się odnaleźć, może Wam się uda i dacie jakieś info..?). Po zakupie biletów udaliśmy się w pobliże kas na niewielkie kamienne wzgórze, z którego rozpościera się piękny widok na Ateny.
Cmentarz Kerameikos nas nie zachwycił. Było kilka ciekawie zachowanych budowli, ale większe wrażenie zrobił na nas pierwszy cmentarz ateński.

Cmentarz KerameikosCmentarz Kerameikos

Cmentarz Kerameikos – w tle widok na Akropol

Cmentarz Kerameikos – panorama

Wieczorem udaliśmy się do dzielnicy poleconej przez Alexandros na posiłek – Ghazi. Lokal odwiedzany przez mieszkańców, familijna atmosfera Kanella. Warto spróbować i odwiedzić.

Dzień 4

Akropolu witaj! Zwiedzanie rozpoczęliśmy od wizyty w Muzeum Akropolu (nie obejmuje tego bilet łączony na Akropol). Posłuchaliśmy Alexandrosa i zaczęliśmy nasz trip od tego miejsca. A tam, dużo fragmentów rzeźb, planów Akropolu na przestrzeni lat. Duży kompleks. Istnieje możliwość zwiedzania z przewodnikiem, my zwiedziliśmy muzeum sami, czytając opisy i oglądając wystawy. Następnie udaliśmy się do wejścia od strony metra na Akropol. Po drodze mijamy Teatr Dionozosa,

Teatr Dionizosa

a idąc dalej Odeon Heroda Attyka, w której do dziś czasami odbywają się współcześnie spektakle. Musi być to niesamowite wrażenie!


Odeon Heroda Attyka

Wspinając się po niewielkiej górce witają nas Propyleje, monumentalna budowla będąca niegdyś przedsionkiem do wielkich świątyń. W tym przypadku to przedsionek Partenonu – najświętszego miejsca Akropolu. Mimo dźwigów, sznurków naprawdę robi wrażenie.

Propyleje

Choć bardzo żałowałam, że do żadnej z budowli nie można podejść z bliska, stanąć między kolumnami i poczuć naprawdę ich ogrom. Kiedy tylko dotknie się ściany, zaraz rozlegają się gwizdki pracowników!

Partenon

Partenon jest jednym z centralnie położonych budynków na Akropolu. Nazwa nawiązuje do Ateny Dziewicy (Atena Partenos). Panorama miasta jest niesamowita. Idąc dalej mijamy Świątynię Nike, gdzie oddawano kult Atenie Zwycięskiej. Jest to najlepiej zachowana świątynia jońska (już to wiemy po wykładzie z architektury Alxandrosa). Zostaje jeszcze Erechtejon. Krąży również legenda o powstaniu Erechtejonu (która jest również legendą o wybraniu obecnej nazwy miasta). Gdy Ateny jeszcze nie były rozwiniętym miastem, Posejdon i Atena toczyli spór kto będzie opiekunem miasta. Problem mieli rozstrzygnąć mieszkańcy, którzy mieli zadecydować czyj dar był cenniejszy. Posejdon uderzył swoim trójzębem w skałę, z której wytrysnęło słone źródło (obecnie jest tam studnia, postawiona pośrodku Erechtejonu), Atena podarowała oliwkę, którą mieszkańcy uznali za cenniejszy dar niż woda. Tam gdzie stoczył się ten spór, postawiono świątynię, czyli Erechtejon na uczczenie tamtego wydarzenia (źródło: https://pl.wikipedia.org/wiki/Erechtejon).


Erechtejon

Alexandros sprzedał nam mały news: ludzie bardzo chętnie chcą wynajmować Akropol komercyjnie, do organizacji różnorodnych imprez. Jednak jest to tak ważne miejsce dla Ateńczyków, iż nie pozwalają na takie wyczyny. Ostatnio odmówili nawet Gucciemu.
Schodząc z Partenonu zwiedziliśmy kilka małych grot skalnych.


Jaskinie skalne na zboczach Akropolu

Po wizycie w Akropolu czas na Świątynię Zeusa Olimpijskiego, która za czasów swojej świetności była trzy razy większa od Partenonu. Obecnie pozostałości ogromu tworzą naprawdę niesamowite wrażenie.

Świątynia Zeusa OlimpijskiegoŚwiątynia Zeusa Olimpijskiego

Świątyna Zeusa OlimpijskiegoŚwiątynia Zeusa Olimpijskiego

Po intensywnych wędrówkach w końcu czas na mały relaksik. Udaliśmy się na płatną plażę (5 euro/os.) poleconą przez Alxandrosa – Vouligmeni. Woda miała chyba 19 stopni, ale jak się nie zanurzyć i odpocząć na leżaczku 🙂

Plaża VouligmeniPlaża Vouligmeni

Wieczorkiem czas na tradycyjną grecką obiadokolację, tym razem polecona na Ghazi restauracja z owocami morza przyjmowała tylko płatność w gotówce, a my mieliśmy jedynie kartę, więc wróciliśmy i udaliśmy się do Arcadii przy Muzeum Akropolu. Bardzo miła obsługa i przede wszystkim smacznie.

Dzień 5

Dzień rozpoczęliśmy od Agory Ateńskiej. Pierwszym punktem był Tezejon i on zrobił na mnie większe wrażenie niż Partenon, może dlatego, iż nie było tam dźwigów, rusztowań, itp. Hefajstejon jest jednym z najlepiej zachowanych zabytków starożytnej sztuki greckiej, poświęcony Hefajstosowi i Atenie.

Tezejon

Spacerując Agorą, zwiedziliśmy Stoa Atallosa – starożytny portyk, bardzo fajnie zrekonstruowany. Napełniliśmy naszą butelkę wodą z kranu (ogólnodostępną w Atenach, nie przegoniło nas, a piliśmy cały czas, więc można śmiało pić).

Stoa Attalosa

Nie sposób nie wspomnieć o dodatkowej atrakcji, jaką były w Agorze kopulujące żółwie, które najpierw usłyszeliśmy, a później zobaczyliśmy. A następnie uciekającą przed samcem żółwicę, widok był przedni 🙂

ŻółwikiŻółwiki

Następnie udaliśmy się do Biblioteki Hadriana – rzymskiego cesarza, która wznosi się na obrzeżach tętniącego życiem placu Monastiraki. Została słabo zachowana, ale warto ją zobaczyć.

Biblioteka Hadriana

Kolejnym punktem dnia była Romańska Agora, która niegdyś była miejscem handlu m.in. oliwkami i oliwą. Znajduje się tam także Wieża Wiatrów.
Po długich spacerach czas na przekąskę, zawędrowaliśmy do fast foodowego miejsca, chyba z najlepszymi souvlakami, na jakie mogliśmy trafić. Super pyszne, syte i tanie, wybraliśmy trzy różne: kurczak, świnka i wołowinka, do tego frytki, sos tzatziki i piwko. Palce lizać! (Traditinal Greeg Souvlaki).

Traditional Greek Souvlaki z frytkami i piwkiem – pycha

A na koniec pobytu plażowanko, tym razem na bezpłatnej plaży, bo uznaliśmy, że za 2 godziny nie będziemy tym razem płacić. Minus taki, że nie ma toalet, przebieralni, plaża jest dość brudna, a dno morza kamieniste, ale nam to nie przeszkadzało. Korzystaliśmy ze słońca, wody i cieszyliśmy się chwilą.

Bezpłatna plaża w okolicach AtenBezpłatna plaża w okolicach Aten

Wracając jeszcze raz wróciliśmy na plac Monastiraki, aby nacieszyć się gwarem ludzi. Tym razem dopadł nas na pożegnanie kulinarny słodkościowy orgazm – baklava z lodami! (tawerna ERGON).

Co warto wiedzieć:

– większość budynków dostępna jest dla zwiedzających od 8.00 do 20.00 (włącznie z Akropolem);
– koniecznie trzeba spróbować sałatki greckiej, oliwek, souvlaków, ser feta (także grillowany). A dla fanów alkoholu polecamy uzo, retsinę i muskat. W przypadku piwka, jak pisałam wyżej, zdecydowanie polecamy sklepy/kioski i park;
– bilet 5 dniowy na całą komunikację miejską (z wyjątkiem trasy na lotnisko, tutaj kupuje się oddzielnie bilety). Bilet 5 dniowy – 9 euro/os., a na lotnisko 6 euro/os. w jedną stronę;
– autobusy zatrzymują się wyłącznie na żądanie (a zatrzymując z przystanku – na machnięcie ręką);
– w podręcznym bagażu udało mi się przemycić kamyki ze Wzgórza Filopapusa oraz Akropolu oraz zerwane liście laurowe i mandarynki (mam taką manię, bo to są dla mnie najfajniejsze pamiątki oprócz zdjęć);
– zakup kartek polecamy na poczcie, łącznie ze znaczkami, unikniecie przepłacenia;
– nie bez powodu na magnesach z Aten pojawiają się żółwie, koty lub sowy, jest ich duuużo. A w szczególności dużych, grubych kotów – są wszędzie!
– papier toaletowy zużyty wrzucamy do kosza na śmieci w łazience, ze względu na słabo rozwiniętą się kanalizacyjną! (idzie przywyknąć);
– free tour koniecznie na początku! (Polecamy  The Walk  – rezerwujemy sobie miejsce mailowo… Co ważne Alexandros w ogóle nie upomniał się o kasę, mieliśmy przygotowane 20 euro, ale jak zobaczyliśmy, że wszyscy dają po 5 uero/os., to daliśmy także 10:);

Poniżej mnóstwo przydatnych informacji, które otrzymaliśmy od Alexandrosa:

– e-magazyn o Atenach i okolicznych wysepkach: https://issuu.com/maglifo/docs/athens_and_the_greek_islands_for_vi?ff=true&e=3688538/37433299
– dojazd na plażę z centrum zajmuje duużo czasu, także godne polecenia są również płatne plaże na trasie tramwaju linii nr 2 «Syntagma – Voula»
– Mapa z polecanymi plażami w pobliżu Aten. Kliknij i dowiedz się jak je znaleźć: https://www.google.com/maps/d/edit?userstoinvite=m.olenkiewicz%40gmail.com&mid=1w2WOy6Kxf7reN2SqGnRVLUgll54
– Latem Ateńczycy kochają kina na świeżym powietrzu. Filmy są po Angielsku, Alexandros poleca Cine Thision i Cine Paris: http://www.telegraph.co.uk/travel/destinations/europe/greece/captivating-holidays/outdoor-cinemas-in-athens/
– E-magazyn o starożytnej Agorze i Demokracji – warto poczytać przed wyjazdem do Aten: https://issuu.com/greece-is/docs/greece_is_democracy_issuu/27?e=0/38669602
– Latem warto obejrzeć koncert lub sztukę w Herodionie – 2000-letnim teatrze na zboczach Akropolu. Podobno niesamowite doświadczenie , niestety nam się nie udało, więcej informacji tutaj: http://greekfestival.gr/en/home
– Polecane przez naszego przewodnika restauracje, tawerny i lodziarnie (niektóre mogą być drogie):

– Athiri w okolicy Keramikos (godne odwiedzenia w nocy, następnie warto przejść się do Bios z ogrodem na dachu na drinka z pięknym widokiem na Akropol)
– Aleria w tej samej okolicy
– Atticos Greek House (najlepiej zadzwonić dzień przed, żeby zarezerwować stolik z widokiem na Akropol).
– Tawerna Mavro Provato w okolicy Pagrati
– Ergon na ul. Mitropoleos w pobliżu Syntagmy
– Athinaikon (dobre owoce morza) na ul. Mitropoleos
– Sardeles (owoce morza) i Butcher Shop w Gazi
– Kanella w Gazi (domowe obiady)
– Varoulko and Papanikolaou w Mikrolimano, Piraeus. Wyśmienite owoce morza

Lody:

– Davinci na ul. Adrianou lub Tripodon (w pobliży Plaki/Monastiraki)
– Balader w pobliżu ul. Ermou
– Le Greche na ul. Mitropoleos
– Waffle House w pobliżu plaży Vougliagmeni

– Polecane taxi to Asteras Taxi – 18288 – jeśli potrzebujecie taksówki to poproście, aby wam wezwali akurat tę, cenową są ok a ponadto są godni zaufania.
– Dla miłośników graffiti godne polecenia jest okolica Psiri – ulica Sarri i teatr Empros
– Piraeus: mapka przewodnika i dużo informacji o mieście https://www.google.com/maps/d/edit?mid=10p7-jYubwmKy4F4z0pVpTx13o-Y
– Jeśli macie czas warto odwiedzić Kaisarian Monasteri (http://odysseus.culture.gr/h/2/eh251.jsp?obj_id=1524). Kiedy tam będziecie poproście strażników, żeby wam powiedzieli jak trafić do Franco Monastiro. Spacer z Kaisariani Monasteri do tego opuszczonego Kościołka jest podobno prawdziwą perełką, a widok na Ateny i Pireus – niesamowity.
– I ogólnie trzeba uważać na kierowców i kieszonkowców – szczególnie w zielonej linii metra i w zatłoczonych miejscach, Akropol najlepiej zwiedzać po 13.00 – wtedy jest najlepsza przejrzystość powietrza – co daje niesamowite widoki. Ogólnie Ateny są bardzo bezpiecznym miastem – my również czuliśmy się tam bezpiecznie – także spokojnie można wracać do domu lub hotelu późną nocą czy wczesnym rankiem.

Dodaj komentarz